niedziela, 15 maja 2016

Lara

Leżała, bojąc się ruszyć. Z kącika oka popłynęła jej łza przerażenia. Mężczyzna leżał na boku, odwrócony do niej plecami. Oddychał ciężko i chrapliwie. Leżał na jej sukni więc, wstała lekko skrzypiąc przy okazji, i nago wyszła z pokoju. Na korytarzu nikogo nie było, więc pobiegła prosto do schowka na miotły i pościel. Były tam jej "nie służbowe" ubranie, czyli tak naprawde łachman i sakwa. Zeszła po schodach do głównej sali i pokornie przeszła obok szefa. Ten złapał ją za ramię i brutalnie odwrócił. Spoliczkował ją i przeszył wzrokiem.
- Mówiłem. Żebyś .Nie. Robiła. Sobie. Przerw. - wycedził przez zęby i spoliczkował ją jeszcze raz. Nie powiedziała ani słowa.
- Przebierz sie. - warknął. - Chyba że gdzieś sie wybierasz? - pokręciła głową i schyliła głowę. Czuła jak piecze ją policzek. - I nie mazgaj sie tylko bierz browary i do roboty. Utne ci za tą przerwę z zapłaty.
Przeszła do kuchni i usiadła na stołku przy wielkim wiadrze wody.
- Pieprz to. - powiedziała kucharka Emelie. Była gruba i miała blond tłuste włosy co nie dodawąło jej uroku. Spojrzała na nią ze zmarszczonymi brwiami. Pokręciła głową i wstała zabierając tace z piwem.

Rano obudziła się oparta o ściane w karczemnej kuchni. Musząc pracować w nocy, często jej sie zdarzało zasypiać w pracy. Wstała zaspana i napełnila drewniany kubek wodą. Wlała ją w siebie i zamoczyła palce. Prysnęła wodą w twarz i szyję, chcąc choć troche się przemyć. Bolał ją tyłek a najbardziej jej kobiecość.
Wyszła z kuchni i weszła do głownej sali. Byli tam przeważnie przejezdni i ci ktorzy zostali na noc. Był też i mężczyzna który w nocy ot tak ją rozdziewiczył. Zauważył ją i wpatrywał się dalej jedząc chleb i jajka. Wpatrywał sie łagodniej niż poprzedniego dnia, ale czuła się nieswojo mimo to. Zerwała z nim kontakt wzrokowy gdy szef po raz trzeci już ją spoliczkował. Często ją bił więc była przyzwyczajona.
- Ile razy mam ci jeszcze powtarzać że to nie jest twoja noclegownia? Masz tu tylko roznosić żarcie i dawać dupy, mała pizdo. Mam cie już dość. - wykrzyczał jej prosto w twarz i popchnął ją mocno. Utrzymała się na nogach tylko dzieki stojącego za nią baru.
- Przepraszam. Odpracuje to. - wyszeptała.
- Nic nie odpracujesz. Zjeżdżaj stąd brudna dziewucho! - złapał ją za ramię i wypchnął za drzwi. Wylądowała na twardej ziemi ale nikt nie pomógł jej wstać. Otrzepała się z siana i usłyszała odgłos otwieranych drzwi. Była pewna że jej były szef jeszcze ją dobije, ale był to mężczyzna z wczoraj. Minął ją bez słowa i ruszył drogą. Poszła za nim, śledząc go. Gdy doszedł do swojego konia i poprawiał mu siodło, podeszła bliżej. Spojrzał na nią pytająco.
- Mogę jechać z tobą? - spytała. Mężczyzna zmarszczył brwi zaskoczony i wzruszył ramionami. Oznała to za zgodę.
- Jestem Lara. - przedstawiła się.
- Alard. - mruknął spoglądajać na nią przez ramię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wiadomości